Udostępnij
DinozatorLand po raz pierwszy
Autor: @Ak
Opracowano: 2013-06-07 10:21:57
Kierując się fascynacją mojego syna postanowiłam zrobić mu niespodziankę. Włączyłam Internet, wpisałam w wyszukiwarkę hasło” wycieczka Dinozaury” i wśród wielu pojawiających się na ekranie mojego komputera wyników znalazłam stronę DinozatorLandu.
W Zatorze, nieopodal Wadowic, słynącym skąd inąd z karpi i stawów rybnych znajduje się cudowne miejsca, które przenosi nas w zaczarowany świat iluzji. To ZatorLand, czyli kompleks, składający się z trzech parków. Niewątpliwie najbardziej znany jest park dinozaurów, do którego postanowiliśmy pojechać.
Pogoda nam dopisała. Choć był dopiero kwiecień słoneczko już przygrzewało. Dzień był więc wymarzony na wycieczkę. Zapakowaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy w drogę. Trasa z Krakowa do Wadowic w dużej mierze biegnie poprzez małe miasteczka i wioski; droga przecina pola i łąki, ciesząc oczy pięknymi, sielskimi widokami.
Sam Zator, jako miasteczko jakoś mnie nie oszołomił, ale chyba tylko dlatego, że nie przyjechaliśmy tutaj zwiedzać stare kamieniczki i uliczki miasteczka. Podjechaliśmy bezpośrednio na ogromny parking, z którego prosta droga biegła aż pod bramy Dinolandu. Dla dzieciaków z pewnością jest to raj na ziemi. Zanim wejdzie się do części płatnej, w której obejrzeć można żyjące przed wiekami gady, Młodzi mogą się wyszumieć na ogromnym placu zabaw z huśtawkami, zjeżdżalniami i mnóstwem innych, płatnych lub bezpłatnych atrakcji. Ceny oszałamiają podobnie, jak ogrom atrakcji, które czekają na nas w tym miejscu. Szczegółowe informacje znajdują się aktualnej stronie
wuwuwu.
Wchodząc na ścieżkę Parku Dinozaurów należy przygotować się na mnóstwo niespodzianek. Już od progu wita nas bowiem ruchomy (!) i ryczący (!!) dinozaur. Wytyczona trasa biegnie przez zalesiony park, na którym w różnych miejscach ustawiono figury dinozaurów, część ruchomych, a część nie.
Dalej jest tylko lepiej.
Część zrekonstruowanych w skali stworzeń faktycznie rusza się i wydaje z siebie przerażające dźwięki. Niesamowicie musi to wyglądać latem i jesienią, kiedy całość zarośnięta jest wysoką trawą. W kwietniu, widać było jeszcze gdzieniegdzie platformy, na których stały zwierzaki. Całość jednak pomimo wszystko robiła niesamowite wrażenie.
Dla osób niezorientowanych w temacie postawiono przy każdym stworzeniu tabliczkę z podstawowymi informacjami tyczącymi się gatunku. Tabliczki te przybliżają nam prawdziwe wymiary gadów, długość ich życia oraz czas, w którym żyły na ziemi. Można z nich dowiedzieć się także, czy gad był mięsożerny czy trawożerny. Chociaż tutaj już akurat spojrzenie na paszczękę i zęby może wiele powiedzieć.
/www.dinozatorland.pl/
Na całej trasie parku rozlokowane są ławki doskonale komponujące się z całością. Są drewniane lub rzeźbione w formy dinozaurów z plastiku imitującego kości. Pomimo tego są całkiem wygodne, a wyglądają po prostu odlotowo! Ławki to nie tylko miejsce odpoczynku. Mniejszym dzieciom umożliwiają one podziwianie dinozaurów stojących z dala od wytyczonej trasy, a równie ciekawych, jak pozostałe. Doskonałym urozmaiceniem ścieżki jest przejście pod wielkim Tyranozuarem Rexem, który od czasu do czasu posikuje przechodzących pod nim ludzi. Oczywiście posikuje czystą wodą, ale i tak jest to niezłe zaskoczenie.
Przejście spacerowym krokiem przez dinopark zajęło nam około 1,5 godziny. Końcówka trasy wzbogacona jest w muzeum dinozaurów, gdzie prócz wykopanych skamielin można podziwiać prawdziwy szkielet jednego z mieszkających kiedyś na ziemi gigantów. Jest tam też niewielki sklepik z pamiątkami, które ucieszą dzieciaki i pozostawią wspaniałe wspomnienia. Przy wyjściu znajdują się też figury pierwszych ludzi, do których można „dołączyć” swoją twarz stając za nimi. Tak zrobione zdjęcie na pewno wywoła uśmiech na twarzy nawet największego ponuraka. Z parku wychodzimy właściwie w tym samym miejscu, w którym zaczynaliśmy podróż po erze dinozaurów. Ogromny plac zabaw kusi tych najbardziej wytrzymałych swoimi możliwościami. Zakupiony bilet daje możliwość skorzystania z jeszcze jednej, wybranej atrakcji: seansu filmowego lub przejazdu dyliżansem po dzikim zachodzie.
Czas i fundusze pozwoliły nam jeszcze na zakupienie dodatkowej atrakcji. Postanowiliśmy z Bączkiem zabawić się w archeologów i samodzielnie „wykopać” swojego dinozaura. Potrzebny sprzęt udostępniła nam jedna z Pań, zasiedliśmy pod wielkim parasolem i udało się nam z formy gipsowej „wystukać” niewielkich rozmiarów figurkę. Sama figurka nie jest niczym niezwykłym, ale ta zabawa! Cała rodzina zaangażowana była w odkrywanie „skarbu” ukrytego w gipsie.
Jeszcze tylko chwila spędzona przy barze i nasz czas w DinoZattorLandzie dobiegł końca. Szkoda. Pocieszeniem może być to, ze kompleks skrywa jeszcze wiele tajemnic, które w innym terminie postaramy się odkryć. Czekana nas Mityczny Park na wodzie i Park Owadów. Ale to już inna historia…
źródło: www.przetarte-szlaki.blogspot.com