Bieszczady 2012 Dzień 9
Autor: ciechoslaw
Opracowano: 2012-07-08 15:15:41
Trasa: Chryszczata Duszatyn Komańcza
Z jeziorek do Duszatyna i Komańczy w 40 stopniowym upale. Na szczęście po drodze był jakiś bar gdzie zatankowałem niegazowanej :) Grzmiało, grzmiało i wreszcie w Komańczy się rozpadało. Wziąłem kwaterę i nazajutrz powrót do cywilizacji. Ze stacji kolejowej w Komańczy jechał autobus zastępczy aż do Katowic - pierwszy raz jechałem PKP autostradą :) W Katowicach szybka przesiadka na pociąg i w 11 godzin byłem we Wrocławiu. Ależ mi smakował stek wołowy z brokułami :D
Z Komańczy, przez Jeziorka Duszatyńskie na Chryszczatą
Autor: Mariusz
Opracowano: 2024-07-08 21:04:50
Trasa: Chryszczata Duszatyn Komańcza
Była piękna jesień. Dzień był ciepły, ale nie upalny, a Bieszczady mieniły się wszystkimi odcieniami złota. To była moja pierwsza wizyta nad Jeziorkami Duszatyńskimi.
Samochód zostawiliśmy w Komańczy obok kościoła. Jest tam niewielki parking mieszczący kilka pojazdów. W ten dzień akurat było dość spokojnie. Obok nas turyści wybierali się rowerami. Natomiast my postanowiliśmy przemierzyć cały odcinek tego szlaku pieszo. Muszę przyznać, że droga z Komańczy do Duszatyna była dość długa i jak na samochód nieterenowy wymagająca, stąd decyzja o pieszej wędrówce.
Po około 30 minutach marszu dotarliśmy do tablicy informującej o tym, że znajdujemy się na granicy Karpat Wschodnich i Zachodnich w miejscowości Perłuki. Tutaj też znajdował się zeszyt wraz z długopisem, w którym zostawiliśmy swoje podpisy i wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Między czasie mijaliśmy pewien pozostałości po dawnej kolejce wąskotorowej. Widok na dawny, nieużytkowany już betonowy most oraz zajazd wyglądający jak pewnego rodzaju schronisko, gdzie niektórzy turyści zostawiali swoje samochody, idąc w tym samym kierunku co my. Stąd już dzielił nas niewielki odcinek do wejścia na właściwy szlak w kierunku Rezerwatu Zwiezło. Od tego momentu klimat naszej wędrówki mocno się zmienił. Było sporo drzew, mostków i szumiących potoków, a także cienia, który pozwalał trochę wytchnąć od coraz to bardziej dającego się we znaki słońca. Z każdym kilometrem drogi było coraz piękniej. Szlak przecinał się często ze strumykiem, a złotego koloru było coraz więcej. Jednak ścieżka zaczęła się piąć też w górę, dlatego tempo naszej wędrówki nieco zwolniło.I tak oto naszym oczom ukazało się pierwsze z Jeziorek Duszatyńskich. Nie było nad nim wielu osób, ponieważ celem większości było zdobycie tego drugiego - większego i bardziej okazałego. Dlatego też po chwili odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę, aby zobaczyć ten cud natury. Około 15 minut zajęło nam dotarcie do celu. To, co zobaczyliśmy było niesamowite, pełno złotych liści i odbijających się od lustra wody kolorów. Zrobiło na nas duże wrażenie. Ludzie robili zdjęcia, siedzieli i wygrzewali się w słońcu.
Podobno Jeziorka Duszatyńskie o tej porze roku pokazują swe najpiękniejsze oblicze. Trzeba jednak pamiętać, że nie są one kąpieliskiem i w żadnym wypadku, nie należy wchodzić do wody. Są od tego inne miejsca, które bardzo serdecznie polecam. Są to m.in. Jezioro Tarnobrzeskie, Zalew w Wilczej Woli, Zalew w Podwolinie, czy bardzo spokojne kąpielisko w Brzózie Królewskiej. Nie są to oczywiście jedyne miejsca godne uwagi, a jedynie moje subiektywne polecenia. Warto też zapoznać się z pozostałymi miejscami i odwiedzić te jeziora na Podkarpaciu, które przypadną nam do gustu.
Po zwiedzeniu jeziorek poszliśmy jeszcze na Chryszczatą. Dzieliło nas od niej około 2 km i niecałe 300 m przewyższenia. Ale po zobaczeniu jeziorek, było to już dla nas tylko formalnością, bo okazało się, że prawdziwym celem tej wycieczki był Rezerwat Zwiezło i Jeziorka Duszatyńskie.